Martwiłem się o Ciebie

Wyobraź sobie sytu­ację nastę­pu­ją­cą: koń­czysz spo­tka­nie z kole­żan­ką, jest już póź­no, nie odpro­wa­dzasz jej do domu bo ci się nie chce albo nie zale­ży ci bo nie masz zamia­ru jej zali­czyć, albo już ci daje i nie musisz się sta­rać.

W każ­dym razie dia­log jest w skró­cie mniej wie­cej taki:
— To cześć. Ode­zwij się na fej­sie gdy doj­dziesz do domu. (że niby się ktoś inte­re­su­je i chce wie­dzieć czy dru­ga oso­ba dotrze bez­piecz­nie do domu)
— No ok, napi­szę.
— To pa.
Cmok, cmok i idą do domu.

Doszli już no i jest roz­mo­wa na fej­sie czy tam innym gadu gadu:
— Jak tam? bez­piecz­nie dotarłaś/łeś do domu?
— Hej, tak, już jestem. Nic mi się nie sta­ło po dro­dze. Nie zgwal­ci­li mnie, nie okra­dli itp itd :P
— No to dobrze :P Ja też już jestem w domu. Dobra idę zjeść kola­cję. Poga­da­my potem.
— Ok, pa :)

Co ma na celu to całe pyta­nie o bez­piecz­ny powrót do domu? Rozu­miem, że ktoś chce kogoś odpro­wa­dzić do domu żeby nic się nie wyda­rzy­ło po dro­dze, ale już samo pyta­nie czy wszyst­ko ok czy pro­sze­nie żeby się ode­zwać z domu to już stra­ta cza­su. Dobra już, niech bedzie bo zazwy­czaj wyglą­da to tak jak powy­żej więc w sumie mało szko­dli­we. Ale co wte­dy jeśli jed­nak ten powrót do domu nie będzie bez­piecz­ny? Wte­dy przez to gadu-gadu ktoś ma zamiar jakoś pomóc? Nie rozu­miem. Prze­cież rów­nie dobrze roz­mo­wa może wyglą­dać tak jak poni­żej. A już z pew­no­ścią wyglą­da­ła­by tak gdy­bym to ja kie­dyś przez przy­pa­dek kogoś zapy­tał o bez­piecz­ny powrót do domu, któ­ry oka­zał­by się mało bez­piecz­ny.

— Jak tam? bez­piecz­nie dotarłaś/łeś do domu?
— Hej, tak, już jestem. No ale śred­nio bez­piecz­nie było. Dwóch kole­si mnie zgwał­ci­ło na przy­stan­ku i ukra­dli mi toreb­kę z doku­men­ta­mi, tele­fo­nem itp.
— O! Ty to masz przy­go­dy. Faj­nie było? :> Kur­de ale żal toreb­ki, tele­fo­nu, nie? Dobrze, że to nie był iPho­ne bo skra­dzio­ny iPho­ne to już cał­kiem smut­na spra­wa! Dobra idę zjeść kola­cje. Poga­da­my potem.
— Ok, pa :)


Opublikowano